Rozdział 4
Gdy tylko wróciłam do domu, od razu pobiegłam na górę do
mamy. W ostatnim czasie była tak osłabiona, że całe dnie spędzała w łóżku.
Tata zapewnił jej jak najlepsze warunki, jeden z pokoi gościnnych przygotowano tak, by miała tam sprzęt medyczny, dzięki czemu mogła mieszkać z nami. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby jej tu nie było. Jesteśmy sobie bardzo bliskie.
Tata zapewnił jej jak najlepsze warunki, jeden z pokoi gościnnych przygotowano tak, by miała tam sprzęt medyczny, dzięki czemu mogła mieszkać z nami. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby jej tu nie było. Jesteśmy sobie bardzo bliskie.
- Mamusiu? – Zastukałam cichutko w jej drzwi, na wypadek
gdyby spała. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi, delikatnie otworzyłam drzwi. Mimo
tego, że codziennie ją widzę, widok mamy zawsze wywołuje u mnie łzy. Leżała
taka drobna, krucha, w ogromnym szpitalnym łóżku. Do jej ciała przyczepionych
było mnóstwo kabli, jakby miały za zadanie ją pilnować. Widać było jej
zapadnięte kości policzkowe, jej skóra wydawała się być prawie tak blada jak
pościel, pod którą leżała. Włosy nie miały już tego czekoladowego blasku a zamknięte oczy nie pokazywały intensywnego
niebieskiego koloru .
Podeszłam do niej i schowałam jej malutką dłoń w swoich .
– Wiesz mamo, mamy nowych uczniów w szkole. Dziś przybyli
– wyszeptałam – Jedną z nich jest Sarah, wydaje się być naprawdę przyjazna.
Myślę, że byś ją polubiła. Opowiem ci więcej jak się obudzisz – odgarnęłam jej
krótkie włosy z czoła i pocałowałam – Kocham cię – powiedziałam wychodząc.
Mam ochotę krzyczeć, płakać, zmusić kogoś by odwrócił los
mojej mamy. Nie potrafię patrzeć na to, jak czas mi ją odbiera. Biegnie coraz
szybciej, zostawiając jej coraz mniej czasu.- Czemu ona ,nigdy nic nikomu nie zrobiła! – moje rozmyślania
przerwał dźwięk telefonu. Pobiegłam szybko do salonu, żeby odebrać.
- Dom państwa Crystal, w czym mogę pomóc?
- To ja siostrzyczko! Mam nadzieję, że tęskniłaś za mną – usłyszałam
znajomy dziewczęcy śmiech.
- Laura! - Pisnęłam
radośnie – Rany nawet nie wiesz jak bardzo! Mam ci tak wiele do powiedzenia, a
pytań jeszcze więcej !
- Spokojnie kochana, mam dużo czasu – zapewniła spokojnie –
więc opowiadaj co się ciekawego dzieje. Nasz staruszek cię męczy? Powiedz słowo
a sprowadzę go na ziemię, wiesz dobrze, że jest nadopiekuńczy.
- Haha, nie, spokojnie. Tata jest zajęty pracą, częściej go
teraz nie ma w domu niż jest. Po twoim wyjeździe sporo się zmieniło.
- Przepraszam, nie chciałam cię zostawiać. Wiesz o tym
dobrze, prawda? – powiedziała smutnym głosem.
- Oczywiście, że wiem. Byłabym na ciebie okropnie zła gdybyś
zrezygnowała z mojego powodu z nauki w Oxfordzie. To dla ciebie ogromna szansa,
udało ci się przenieść z naszego stanowego uniwerku, nie każdy potrafi tego dokonać.
Nie chciałabym żebyś zaprzepaściła tą okazje przeze mnie. Zostały ci dwa ostatnie
lata. Wytrzymam tyle bez ciebie. Wszyscy jesteśmy z ciebie dumni. Będziesz
wspaniałym dyplomatom.
- Oj Lizz – westchnęła – chciałam się odezwać wcześniej, ale
przez te 3 miesiące miałam tak dużo na głowie, załatwianie akademika, rozkład
zajęć, nie miałam do tego głowy.
- Jejku Laura, nic się nie stało! Czyżbyś zapomniała, że mam
ponad 17 lat i potrafię sobie doskonale radzić? – Zachmurzyłam się.
- Nawet gdybym chciała to nie pozwalasz mi o tym zapomnieć –
śmiała się bez opamiętania – mimo że, jestem starsza o 4 lata to totalnie
pobijasz mnie swoja odpowiedzialnością.
- Przestań mi już słodzić, bo i tak ci nie uwierzę – czułam
okropną tęsknotę za nią . Każdy zawsze się dziwi kiedy mówię ,że jesteśmy
siostrami. Ma brązowe włosy nigdy nie farbowane , chudzina , ładna szczupła
twarz i wielkie szare oczy. Ale mimo różnicy wieku to ona zachowywała się
bardziej nie odpowiedzialnie.
- No dobra już dobra, opowiadaj, co u ciebie?-słyszałam jak
wzdycha do słuchawki .
- W domu bez zmian. Za to w szkole…hm… mamy nowych uczniów. . .wyjątkowych..
oni..- mówiłam jąkając się.
-Oni, co? No mów nie każ mi tego z siebie wyciągać !– denerwowała
się
- To mutanci – gdy to powiedziałam usłyszałam jak Laura
gwałtownie wciąga powietrze – ale nie martw się. Wydają się nie być groźni.
Jedna z nich chodzi ze mną na większość lekcji. Trochę już ją poznałam, wydaję
się być naprawdę w porządku.
- Siostrzyczko… ufam ci i twoim zapewnieniom, ale obiecaj
mi, że będziesz uważać. Dobrze? –mówiła głośno i wyraźnie jak do małego dziecka
-Obiecuję-ścisnęłam mocno słuchawkę żeby nie powiedzieć
kąśliwego komentarza .
-Nie jesteś na mnie zła prawda? – słychać było niepokój w
jej głosie.
-Oczywiście, że nie, nie wygłupiaj się – uspokajałam ją –
gdy tylko coś będzie nie tak od razu dam ci znać. Zgoda?
-Niech będzie. Uh.. Muszę już lecieć, zaraz mam zajęcia, ale
zadzwonię niedługo. Kocham cię bardzo mocno, pamiętaj o tym.-słychać było
szelest kartek
- Pamiętam – rozłączyłam się odkładając słuchawkę.
Rozejrzałam się po domu, który jak zawsze świecił pustkami.
Ostatnio czułam się w nim coraz bardziej przygnębiona . Postanowiłam przebrać
się i odpocząć chwilę, a potem pojechać do taty do laboratorium, tak jak
obiecałam Cat.
*
Weszłam do
wielkiego budynku który wyglądał jak szpital .Ochroniarz bez problemu mnie
wpuścił .Wystarczyło że powiedziałam
swoje nazwisko. Tata pracuje tu jako dyrektor
laboratorium, ma swoje oddziały które badają różne rzeczy .To on
postanowił że wampiry włączą się do życia ludzi. Ale nie pracuje tylko tu ,
jest także prawa ręką burmistrza ojca Clary. Ma wiele udziałów w naukowych odkryciach i żadna poważna decyzja
nie jest podejmowana bez jego zdania. W
środku było jak w każdym sterylnym miejscu ,aż za czysto. Weszłam do windy i wcisnęłam guzik na 15 piętro . Dziwne mało
osób dziś jest w budynku zazwyczaj jestem przyciśnięta do ściany i ledwo
oddycham a teraz stoję sama w wielkiej windzie . Kiedy wyszłam na korytarz
szłam prosto do gabinetu taty po drodze były przeszklone pomieszczenia
wolałam nie rozglądać się różne rzeczy można zobaczyć których na pewno nie
chciała bym widzieć. Do dziś śnią mi się te biedne króliki które wybuchły od
nadmiaru ciśnienia w klatce. Nigdy nie będę tu pracować. Weszłam
niezauważona do gabinetu. Pierwsze co przyszło mi na myśl to biurko . Tata
wszystkie tajne i ważne rzeczy chował właśnie tam a klucz od szuflady oczywiście
jest w książce którą tata czyta od kąt
ją pierwszy raz zobaczyłam czyli jakieś 10 lat temu. Warto było w dzieciństwie chować
się pod biurkiem i czekać aż tata mnie znajdzie. Bardzo dużo wtedy odkryłam
rzeczy. Tata ma wiele skrytek a ja umiem je otworzyć. Nie Lizz. . .skup się !! Bezszelestnie
wyjęłam kluczyk z wydrążonej dziurki w kartkach. Kiedy ujrzałam pustą szufladę zaniemówiłam
. Czy to możliwe że jednak o wszystkim
wiedział? Zwróciłam wszystko na swoje miejsce i wyszłam z gabinetu. Co mój tata tak bardzo ukrywa ? Czemu miał
by coś w ogóle przede mną ukrywać, po co ? Kiedy tak szłam rozmyślając .Usłyszałam dwa
męskie głosy taty i . . .Williama. Obaj spojrzeli w moją stronę. Podeszłam do nich nie ukrywając mojego zdziwienia .
-Hej tato – uściskałam go – o czym tak dyskutujecie ?
-Podobno za bardzo interesujesz się Sarą ?- założył ręce za
siebie, to źle wróży .
-To nie tak tato , chcę ja oswoić w nowej sytuacji , źle się
czuje w śród nieznajomych dokuczają jej dziewczyny a ja ją polubiłam – zaczęłam
się tłumaczyć.
-Lecz to wciąż nie jest człowiek ona mogła by rozerwać cię –
William zabrał głos
-Ty nie masz tu nic do gadania przyszedłeś żeby poskarżyć
się mojemu ojcu ! –wrzasnęłam na niego
-Elizabeth – to wystarczyło od razu zamilkłam
- To nic , widocznie dziewczyna musi się sparzyć żeby zrozumieć
– mówił spokojnie przewiercając mnie wzrokiem .
-Od kiedy się tak o mnie martwisz ?! – stanęłam do niego
przodem
-Nie o ciebie o Sarhe
, jeżeli cię zrani to ją zabiją a ty będziesz miała tylko głupie zadrapanie -mówił to z wielką goryczą.
-To prawda ?- spojrzałam zaskoczona na tatę
-Wszystko trzeba zdusić w zarodku Elizabeth – odpowiedział
patrząc na Williama
-Ja sądzę inaczej , to niesprawiedliwe – zdusiłam krzyk w
sobie
-Nie będę o tym z tobą dyskutował – w końcu spojrzał na mnie
-Czemu ?!- traciłam cierpliwość
-Bo to nie twoja sprawa – znowu spojrzał na Wiliama – możesz
odejść jeżeli zobaczysz, że moja córka kontaktuje się z Sarą to mi o tym
powiedz – odszedł
-Czemu jesteś taki nieludzki ?!- spojrzałam z wyrzutem na
wampira.
-Może dlatego że nie jestem człowiekiem – podszedł tak blisko że czułam jego zapach .
-Po prostu udajesz – zauważyłam że tymi słowami zbiłam go z
tropu
-Tak sądzisz – zaśmiał się-to ci coś powiem – cofałam się
przed nim w końcu poczułam na plecach ścianę-Kiedy byłem mały matka oddała mnie
do laboratorium bo się mnie bała, i przy
okazji miała z tego pieniądze . . . byłem tu sam miałem mały pokoik bez okna na
świat . Bałem się płakałem czułem
samotność . . . małe dziecko nie powinno odczuwać tego . Pewnego dnia przyszła
do mnie kobieta piękna o brązowych włosach i niebieskich spokojnych oczach . .
.- mówił niewidzialnym spojrzeniem - sprawiała że się uśmiechałem , przychodziła
codziennie to dla niej zwalczyłem pragnienie krwi , była dla mnie przyjaciółką
, wspierała mnie . Znowu poczułem że mogę wszystko . . . nagle zniknęła już nie
przychodziła , straciłem chęć do życia stałem się niczym, potworem bez serca
który najchętniej teraz by ci rozerwał gardło tak dla zabawy . . .- patrzył
groźnie a ja sobie uświadomiłam że tą kobietą była moja mama. . .
-Nie masz zamiaru nic
powiedzieć – zaśmiał się i odsunął – chyba nie sadziłaś, że od urodzenia byłem
taki zły – odwrócił się i poszedł do windy
Nie myślałam, że za tą maską kryje się taka okropna historia
, tak bardzo cierpiał , opuścili go
najbliżsi a potem moja mama ,ale przecież ona go nie zostawiła wciąż wspominała
mi o chłopcu ze smutnymi oczami którego chciała by zobaczyć . . . –
pobiegłam za nim do windy zdążyłam zanim się zamknęły drzwi . Spojrzał na mnie
mętnym spojrzeniem . Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam go . . .dosłownie
rzuciłam mu się na szyję. Nie mogłam powstrzymać tego uczucia, był taki smutny . . . nie ruszał się nie
odwzajemnił uścisku ,ale i nie odsunął
się .Kiedy drzwi się otworzyły odszedł bez słowa .
*
Gdy przekroczyłam próg domu opadłam na podłogę opierając się o drzwi . Jak ja
mogłam go tak pochopnie ocenić. Otarłam łzy i poczłapałam wolno do swojego pokoju
który sprawiał że czułam uczucie samotności, był za duży. Miał szaro- fioletowe
ściany ,ciemno-brązowe panele , na nich walały się różne części ubrań
zaczynając od sukienek kończąc na skarpetkach. Zamknęłam drzwi od balkonu dziwne sądziłam że są zamknięte Padłam
na miękkie łóżko i zasnęłam.
Witam! Bardzo fajny rozdział. Błędów nie zauważyłam. Szkoda tylko, że nie zabardzo opisałaś biuro ojca Lizz. Ale w sumie Cię rozumiem, bo ja sama takich rzeczy nie opisuje. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Za bardzo się skupiłam na jednej rzeczy :D . Sądzę że będzie jeszcze jakiś wątek w tym miejscu więc na pewno wtedy napiszę bardziej szczegółowo :* Cieszę się że ci się podobało:*
UsuńPiszemy odkąd :) dużo ludzi popełnia ten błąd, więc spoko.
OdpowiedzUsuńTroszkę za szybko wyszła ta tajemnica Willa, ale rozumiem, że mógł mieć taki wybuch zduszonych emocji. Jednak reakcja Lizz na samym końcu była zbyt nienaturalna, a patrząc na to, jak wykreowałaś Willa, powinien on odsunąć od siebie dziewczynę... no ale ty patrzysz na to z innej perspektywy, więc możliwe, że czegoś tam nie wiem i akcja musi się tak potoczyć :)
Przy okazji - nie musisz mnie informować o nowych rozdziałach, bo mam twojego bloga w obserwowanych i od razu widzę, kiedy coś się pojawi :)
Weny!
Przepraszam ,będę pamiętać . Sadze że William pod wpływem emocji wszystko jej powiedział. A co do reakcji Lizz nie umiem jej ocenić bo ja sama nie wiem co bym myślała o tym wszystkim :D Ale jednego jestem pewna jak ja bym usłyszała co mu się przytrafiło to sama bym mu bardzo współczuła i inaczej na niego patrzyła. Kiedy uczucia biorą górę nie myślisz co robisz :D Bardzo dziękuję za komentarz :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej,azz już nie mogę się doczekać coo będzie dalej więc pisz pisz czekam na kolejny rodział :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i że ci się podoba :*
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej a ja mam coraz większą ochotę na zagłębienie się w tej historii xD
Wątek z matką Lizz jest dość smutny i wzruszający. To takie oderwanie od całości tematu, które mi się podoba. Oczywiście cały czas wierze ze będzie z nią dobrze xD
William wybuchnął. Tyle powiem. Tak se o zdradził Lizz jego jedną z większych tajemnic (nie powiem największą, bo nie znam innych xD). Chociaż powiem szczerze że trochę mnie to wszystko zastanawia i jestem ciekawa co będzie dalej ...
No cóż. Życzę weny i czekam na NN
Ściskam :*
~ Alex
Tak mi się wydaje że właśnie ta sytuacja w rodzinie Lizz sprawia że to opowiadanie robi się takie ludzkie przynajmniej mi się tak wydaje :D Co do Williama sądzę że wcale nie miał zamiaru jej tego mówić ale wiadomo co emocje robią z człowiekiem w tym wypadku z wampirem a że wampiry czują dwa razy mocniej :D Dziękuję bardzo za komentarz i ciesze się że ci się podoba :*
UsuńFabuła ma duże możliwości rozwinięcia, co sprawia, że jest ciekawa i wciąga.
UsuńW kwestii "estetycznej" bloga, jedynie podpowiem, że dużo łatwiej się czyta, gdy stosujesz akapity i masz wyjustowany tekst ;)
Taka drobna dygresja, o której ostatnio zapomniałam z
Ściskam :*
Aj, uwielbiam takie długie wpisy. Jest co czytać! Cóż, wydaje mi się, że Will był jak tykająca bomba -w końcu musiaļ wybuchnąć. Co do Lizz, nie mam pojęcia jak zachowałabym się na jej miejscu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!^^
Bardzo sie ciesze że ci się spodobało i że zrozumiałaś Williama :* mam nadzieje że zostaniesz na dłużej :D
UsuńJej, niezwykle realistyczny post *.* czuję się jakbym tam była :) Fajnie się rozkręca akcja i ciekawi mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńBłędów większych nie zauważyłam,mnie osobiście tylko zaskoczył przeskok na początku, z bardzo smutnego opisu do wesołej pogawędki.ale może tak miało być, wiadomo, dla każdego należy się trochę wesolosci aby odwrócić uwagę od cierpienia :) pisz dalej, życzę weny u nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
Po dłuższym zastanowieniu powiem że nie dostrzegłam tego szczegółu. :D cieszę się że ci się spodobało i mam nadzieję że zostaniesz na dłużej :-*
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńKolejny bardzo przyjemny rozdział. Wreszcie poznaliśmy tatę Lizz i musze przyznać, że zaskoczyło mnie jego zachowanie. Pozwolił wampirom żyć z ludźmi, ale zabrania córce kontaktu z Sarah... To nieco zastanawiające, dlatego chętnie zobaczę jak rozwiniesz ten wątek dalej…
Jeśli chodzi o wyznanie Williama – nie przeszkadza mi, że tak szybko odkrył niektóre karty. Na pewno akcja dzięki temu wskakuje na nieco inne tory. Pozwoliłaś nam zobaczyć tą wrażliwą stronę niegrzecznego wampira ^_^
Poruszyła mnie też historia matki Elizabeth. Nie wiem, czy było to zamierzone, czy raczej spontan, ale bardzo ładnie wkomponowałaś ją w relację głównych bohaterów. Przez chwilę poczułam, że postać mamy Lizz stała się subtelną „nicią”, łączącą w pewien sposób Williama z Elizabeth.
W każdym razie, chętnie zobaczę co będzie dalej!
Serdecznie pozdrawiam : )
Bardzo się cieszę że ci się spodobało, zrozumiałas rozdział to super :-* Co do ojca Lizz na pewno jego zachowanie będzie miało głębszy sens który ujawni się w kolejnych rozdziałach
UsuńTo co piszesz jest naprawdę świetne. Nawet nie wiesz ile szukałam idealnego bloga dla mnie i dla mojej przyjaciółki. Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę że się spodobało. I super ze będziesz czytać dalej :-*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDlaczego mam niesamowite wrażenie, że ktoś postanowił sobie wejść przez te drzwi balkonowe i ją zaatakuje? No cóż, sama się w sumie prosi o krzywdę.
OdpowiedzUsuńReakcja Liz była, niestety, mocno przesadzona. Jeszcze kilka godzin wcześniej śmiertelnie ją przerażała, a potem pod wpływem jego słów zaczęła go przytulać? Nie kupuję tego. Owszem, mogła czuć współczucie, ale powinna jednak zachować jakąś rezerwę.
Właściwie tylko powyższa scena mnie rozczarowała. Reszta jest całkiem przyjemna i szybko się czyta, choć nie pogardziłabym odrobiną akcji. ;)
Ciekawi mnie czy Liz również jest jakąś nadnaturalną istotą. Po niektórych reakcjach można się w sumie tego domyślać, ale nie będę spekulować tylko poczekam na kolejne rozdziały, które może wyjaśnią mi kilka spraw.
Jednak mimo przyjemnej fabuły popełniasz sporo błędów. Głównie interpunkcyjnych, ale pojawiają się czasem problemy ze składnią i cały czas mieszasz ze sobą czas teraźniejszy i przeszły. Proponuję po prostu przejrzeć całość kilka razy. Wyłapiesz wtedy sporą ilość błędów.
A, często dajesz spację przed znakiem interpunkcyjnym. Poprawnie powinna się ona pojawić dopiero po nim. ;)
No nic, czekam na ciąg dalszy i dodaję bloga do obserwowanych. Pozdrawiam! :*
Ps. Zapraszam na nowy rozdział Alfy i zachęcam do zgłoszenia się do nowego katalogu. Link znajdziesz po kliknięciu w mój profil lub na Alfie. ;)
Bardzo dziękuję za komentarz. Sama osobiście nie oceniam zachowania Lizz co do tego kim jest to zapewne będzie skąplikowane :-D Oczywiście przeczytam kolejny rozdział u cb :-*
OdpowiedzUsuńWidać postępy, jeśli uwzględnić ostatni rozdział. Coraz lepiej wychodzą Ci opisy i ogólnie przedstawienie emocji bohatera (potrafiłem się wczuć w sytuację postaci, gdy opisywałem jej emocje). Jest naprawdę Oki i myślę że będzie jeszcze lepiej. Nadal występują niepotrzebne powtórzenia, błędy interpunkcyjne itd. ale już w o wiele mniejszej ilości. Widać że skupiła się uważnie na tym rozdziale, co się ceni. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGdy czytałem opis jej emocji powinno być
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńDziękuję za pozytywny komentarz będę się starać jeszcze bardziej :*
UsuńSpoczko. Czekam na kolejny rozdział :)
UsuńSpoczko. Czekam na kolejny rozdział :)
UsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPs. zapraszam do siebie na www.czarny-platek-sniegu.blogspot.com
Przeczytałem kilka ostatnich rozdziałów pod rząd, ale czytałem na telefonie, a z tel nie lubię komentować, dlatego przybywam dopiero teraz, gdy mogę spokojnie usiąść z laptopem na kolanach.
OdpowiedzUsuńMomentami masz naprawdę ładne opisy. Zauważyłem kilka potknięć, ale każdy się potyka, tylko o różne kamienie, więc póki co nie będę wypisywał błędów, bo nawet jakbym miał sobie takowe przypomnieć, to nie pamiętam, gdzie były i jakiej rangi. Przeszkadza mi jednak najbardziej, że tekst jest pisany bez akapitów i bez wyjustowania. Brak też odstępów typu:
-Nie masz
Powinno być
- Nie masz
W ogóle to powinien być myślnik, a nie minus, ale o tym to sobie możesz sama poczytać.
Póki co akcja toczy się wokół jednego i tego samego. Mianowicie nowi, niebezpieczni uczniowie na lekcjach z normalnymi dziećmi. Co prawda, uchyliłaś nieco rąbka tajemnicy i pojawiła się też siostra głównej bohaterki, oraz jej chora matka. Nie kupiłem jednak zakończenia tego ostatniego rozdziału. To dziwne, że wampir, ten niebezpieczny, groźny i zraniony, zwierza się bądź co bądź obcej dziewczynie ze swojego dzieciństwa, z tego co go boli i wewnętrznie ciągle męczy. Wydaje mi się, że to są rzeczy, których nie mówi się byle komu, a mężczyźni to już w ogóle nie nawykli do takiego zwierzania się. Stąd też nie rozumiem po co takie zakończenie i co ono miało na celu. Pokazać słabość wampira, jego uczucia? Można to było zrobić na kilka innych, moim zdaniem lepszych sposobów.
Zastanawiam się też jakiego haka ma ten wampirek na ojca głównej bohaterki. No i wokół czego tak naprawdę będzie toczyło się opowiadanie, bo mam nadzieję, że nie będzie się kręciło w kółko wokół obecnych tematów, tylko jakoś ruszy do przodu.
Pozdrawiam
j-i-s.blogspot.com
Kiedy następny rozdział? Kurde! Wena maja chyba jakiś zlot na łysej górze, bo większość czytanych przeze mnie blogów stoi w miejscu i się nie rusza -.-
OdpowiedzUsuńW poniedziałek udostępnię napewno :D ale cieszę sie ze ktos czeka i nie olał poprostu dopadły mnie obowiązki życiowe ale juz mam spokój i tworze :D
OdpowiedzUsuń